wtorek, 18 czerwca 2013

18.06.2013

Samotności masz Ci los.
I wiadome jest, że niczego nie ukryje. Vlado dziś zauważył, że jestem taka smutna i nie ta sama, która z Zagrzebia wyjechała, miał racje całkowitą, bo przecież obcięłam włosy.
Piotrek na to powiedział, że musi być mi gorąco od wewnątrz w sensie, że zjadają mnie myśli, chociaż przez tą klimatyzację stopy miałam całkiem zimniutkie.

Nie wiem już sama, czy myślę o watahach wilków czy o biedronkach, które zawsze są rodzaju żeńskiego.
Jedno jest pewne wczoraj wracałam do mieszkania rowerem, po wypiciu piwa, co okazało się być sprawą kontrowersyjną.
Ja, tutaj mimo usilnych starań kontrowersji nie widzę, bo po dwóch piwach można legalnie wsiąść za koło, a moja rowerowa motoryka jest znacznie obniżona w porównaniu z autem. Mniejsza z tym na głównej ulicy w Zagrzebiu spadł mi kapelusz i poturlał się gdzieś między samochodami. Turlał się turlał i wyglądał najsamotniej na świecie chyba ten mój kapelusz.
Nic to jednak jakiś młodzian ruszył mi z pomocą, temperatura chyba nie schodzi poniżej 30 stopni, nawet nocą, ale nie włączałam jeszcze klimatyzacji, wolę jak jest ciepło, a dość wymarzę w pracy.

Dni ciągną się wyjątkowo leniwie, mam nawet czas, żeby umieszczać codziennie posty. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić chociaż na godzinkę do lektury Garbusa, bo losy Porsche całkowicie mnie wciągnęły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz