piątek, 24 maja 2013

Rab

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że dni przepływają mi przez palce.
Nawet nie wiem kiedy a zrobił się piątek wieczór, a ze względu na to, że wyszłam z pracy o 20, a pogoda dziś kaprysi i grymasi, leniuchuje na całego. Chociaż właściwie nie mam na nic innego siły.

Planujemy małą wycieczkę w niedzielę, ale nie wiem co z tego wyniknie ze względu na pogodowe zmienne nastroje.
Co dziennie dzieję się tyle rzeczy, że aż ciężko to wszystko ogarnąć. Ograniczyłam troszkę spacery po mieście i muszę jak najszybciej do tego wrócić. Tym bardziej, że zaczął się czas wzmożonych koncertów i imprez
Piję dużo miodówki i Karlovacko, piekę w piekarniku i sprzątam. Po całym dniu pracy chyba najlepiej odpoczywam przy zmywaniu naczyń.
Praca za to jest chyba najlepsza na świecie, co dziennie nowe wyznania, nowe pytania i dość duża dynamika, o nudzie czy powtarzalnych czynnościach nie ma mowy.
Oprócz tego nie mogę nic złego powiedzieć o Chorwacji i Chorwatach. Oczywiście każdy ma swoje większe lub mniejsze problemy, ale tutaj przy kubku kawy w jednej z osiedlowych kawiarni wszystko staje się jakieś prostsze, a ludzie żyją na zewnątrz.
Ostatnio okryłam też grę w duże kamienne kulę przy której zbiera się raczej starszyzna okolicy i stara się uderzyć, na specjalnie wytyczonym torze kulą w inną kulę. Starszyzna to prawdziwi Jugosłowianie z wąsem i ciemną karnacją.
Inną ciekawą sprawą są wybiegu dla psów i to nie byle jakich, bo wszystkie rasowe i wzorcowe. Niestety w najbliższym sąsiedztwie nie ma żadnego jamnika.

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, żeby potwierdzić, że żyje i mam się dobrze.
Wyjechaliśmy z wietrznego Zagrzebia około 20 stopni na wyspę Rab, więc miałam okazję przepłynąć promem, gdzie było ponad 27 stopni.
Obeszliśmy miasteczko, a później wjechaliśmy na punkt widokowy 408 m n.p.m i stąd widać wspaniałą panoramę na wyspy i kontynent.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz