czwartek, 11 kwietnia 2013

10/11 kwietnia dzień bez Smoleńska

Wczoraj, miałam plan przejścia się nad Savę i popstrykać kilka fotek.
Dookoła jest dość dużo jezior, pole golfowe i odwodnienia z miast. Przechodząc na drugą stronę ulicy natknęłam się jednak na małą niespodziankę, wielka dżdżownica Magda prężyła się na nawierzchni, a to oznacza tylko jedno, deszcz.
Chmury owszem krążyły, ale nie były zdecydowane konkretnie na działania. Tak jak bywa to w górach, po około 30 minutach lało jak z cebra.
Mam ze sobą zawsze parasolkę więc tak czy siak kierowałam się nad rzekę.
Tymczasem chłopcy ( z Łodzi, Gdańska i Warszawy) wracali do mieszkania, zabrałam się z nimi.

Wieczorem wychodziliśmy na kolację do małej knajpki w Centrum. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy troszkę, pośmialiśmy się. Dzięki temu, że jest tutaj również w miarę młoda ekipa, swobodnie się dogadujemy.
Wróciliśmy do mieszkań około północy. Na szczęście startowałam dopiero na 10:00 miałam jedno spotkanie więc poleżałam sobie spokojnie do 8.

Na razie jakoś stabilizujemy sytuacje, ale wszystko jedzie dobrym torem.
Nie powiedziano tutaj słowa o Smoleńsku, chyba to jakiś skandal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz