Główna linia kolejowa prowadząca do miasta położona jest równolegle z jedną z głównych ulic, nie ma specjalnie nasypu i zabezpieczeń, wejść można na nią bez problemu. Jest dwutorowa, później się zostaje tylko jeden tor.
Z pracy około godzinkę marszu i dotarłam do przystanku osobowego, chciałam porobić troszkę fotek, ale nadjechał pociąg. Kupiłam bilet u konduktora za 10,40 kn na odcinek 7 km.
Wysiadłam na Zagrzebskim Głównym czyli w ścisłym centrum, obeszłam co, ciekawsze. Ulice Nicola Tesli, główny plac, pomnik kolesia na koniu i śpiewaków.
Mają Ericssona, którego dawno w Polsce nie widziałam. Rynek prosty, niezbyt okazały, jeśli skręci się w boczną uliczkę można trafić na targowisko miejskie w Szamotułach. Główny plac wielkości może Placu Wolności w Poznaniu.
Dość okazała się katedra z budynkami pobocznymi. Wszędzie za to pełno ludzi i to wcale nie turystów. Ludzie normalnie spotykają się na kawie w ogródkach restauracji i tętni życie. Każdy znajdzie coś dla siebie, widziałam również knajpkę na maksymalnie 10 osób.
Przestrzenie są ograniczone i można się schować na mniejszych placykach, wszędzie pełno różnego rodzaju sklepów. Kawa kosztuje mniej niż bilet kolejowy, więc nie ma się co dziwić że zachęca do wyjścia z domów.
Może nie jest tu bogato, ale na pewno przytulnie. Ludzie mili, zawsze pomocni, żeby wskazać drogę. Mimo, że urzędnicy są dość "komunistyczni". Najwyższa i słuszna władza Ministerstwo coś ogłasza i z nikim nie konsultuje, gminy, lasy nic nie wiedzą, nie uzgadniają gospodarki przestrzennej, bałagan.
Tak więc nie powala na kolana, ale nie spodziewam tego, więc jest okej. Zdjęcia ze spacerku klik
Kolejne punkty programu to Muzeum Nauki, spacer w górach i rzeka. Pobliski szczyt ma ponad 1000 m npm. Ponoć układ miasta przypomina Nowy Sącz, nie wiem, nie byłam.
pięknościowe zdjęcia, przyjeżdżam :D
OdpowiedzUsuń